Z taśmy puściłem Szybkiego Gonzalesa, bo już ranek tuż tuż..i zachciało się na stronę...,kobiety się poprzebudzały.
A zatem przystanek pierwszy. Tu patrz zdjęcie. Garnek wody na maszynkę z paliwem (benzyną) i za chwilę pierwsza kawa na trasie Austria-Włochy. Muszę napomknąć o moim pierwszym wrażeniu jak to po wjechaniu do dość długiego tunelu, wyrąbanego przez pracowitych Austriaków i wyjechaniu z niego moim oczom po raz pierwszy ukazały się w blasku wschodzącego słońca wysokie, ośnieżone szczyty Alp. Jęknąłem z zachwytu, bo to nie widokówka. A jechaliśmy z bloku wschodniego i te widoki jeszcze nie były mi dostępne jak to teraz ma miejsce. Było to mniej-więcej jak na załączonym zdjęciu. Ten mniejszy facet to ja-obserwator,dziadek. (Gdzieś tam...w Karyntii)